Analizując treść postów, a może przede wszystkim częstotliwość ich publikowania można by pomyśleć, iż sobie odpuściliśmy. Nic bardziej mylnego. Po prostu wyczekaliśmy przeciwnika. Zamarkowaliśmy odwrót, a kiedy uśpiliśmy czujność, powróciliśmy zwarci i gotowi by go odeprzeć.
Ok, skończmy z tym bełkotem i przejdźmy do konkretów. A prawda jest taka, że w okresie letnim ciężko jest cokolwiek zrobić ze względu na szczytową fazę okresu wegetacyjnego roślin, jak również zaduch i temperaturę panujące na naszym leśnym friedhofie. O wakacyjnych wyjazdach i rozjazdach wolontariuszy nie wspomnę. No po prostu to się nie dodaje.
Nie mniej, okres jesienny stwarza już dogodne warunki do tego by działać i porządkować nekropolię. Sprzyjająca pogoda, parę telefonów (ok, może trochę więcej) i natychmiast zawiązała się zmobilizowana grupa ludzi.
Najpierw w sobotę swoją obecnością zaszczycili Stary Adamów Daniel z synem Kubą. Już wówczas udało się poszerzyć przecinkę w centralnej partii cmentarza i usunąć gros bzów. Wszystko okraszone sympatyczną rozmową na tematy okołohistoryczne i nie tylko. Przyjemne i pożytecznie spożytkowane przedpołudnie. A Kuba nie dość, że dzielnie zmagał się z zaroślami to jeszcze rewelacyjnie wywiązał się się z roli grabkundschaftera (twórczość autorska xd) lokalizując nagrobki na nieuprzątniętej jeszcze części obiektu.
Następnego dnia zjawiła się nieco szersza reprezentacja. Od samego rana swoją obecność czynem znaczyli Kasia Smyk, Róża Jakubowska i Rafał Będźkowski. Ponadto asystował im, będąc "dobrą duszą" tej wizyty czarujący swym szelmowskim uśmiechem buldog francuski o imieniu Apollo. Nawet on przyłączył się do akcji wtrząsając zbędne ilości bluszczu... szacunek kolego!
(Bezbłędna mimika)
Cmentarz po oczyszczeniu blisko połowy powierzchni zaczyna przypominać to co założyliśmy sobie u zarania projektu. Mianowicie swego rodzaju założenie parkowe z pomnikowymi okazami dębu szypułkowego uzupełnione skromniejszymi okazami lilaka pospolitego. A wszystko wyścielone zielonym dywanem bluszczu z rozrzuconymi w nim nagrobkami ... robi się pysznie!
Oczywiście podczas prac porządkowych udało się nam również natrafić na spore skupisko nagrobków. Niestety upływ 70 lat boleśnie odcisnął swoje piętno na kondycji mogił, w związku z czym wszystkie są jedynie cieniami dawnej świetności. Większość to opaski grobowe pozbawione tablic. Jedynie w kilku przypadkach udało się odnaleźć podstawy i bogato zdobione, ukośne wsporniki podtrzymujące niegdyś tablice z inskrypcjami. Wszystkie mniej lub bardziej przemieszczone względem pierwotnego położenia.
W tym miejscu chciałbym skreślić pare słów do okolicznych działkowców, albowiem atmosfera zaczyna się robić gęsta, by nie powiedzieć nieprzyjemna. A tak nie powinno być. Nie porządkujemy tego cmentarza by robić komukolwiek na złość. Nie robimy tego by niszczyć radość z posiadania i uprawiania działki letniskowej. Domniemamy, iż widok grilla o poranku z nagrobkami w tle nie musi każdego satysfakcjonować. W zaistniałej sytuacji rozumiemy Państwa obawy i nie planujemy wycinać wszystkich krzewów.* Zwłaszcza na obrzeżach cmentarza. Wyjątkiem jednak są groby znajdujące blisko granic nekropolii. Będą one z pełną konsekwencją porządkowane. Bez wyjątku. Zresztą wydaje się to być obiektywnie zrozumiałe, bowiem co było pierwsze? Hmm?
*Ps. Nie ma jednak zgody na to by pozostawione bzy i krzewy stanowiły swoistą kurtynę dla quasi wysypiska śmieci. Dobra wola w tym wypadku musi mieć charakter wzajemny. Nie może być tak, że odpuszczamy pewną część cmentarza idąc Państwu na rękę a sami dostajemy fury liści i chwastów. Tak się nie bawimy. Inaczej wszystko leci do siatki. Wszystko, co przypominam formalnie znajduje się na terenie nekropolii i na co mamy urzędową zgodę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz