piątek, 17 października 2014

Jesienna ofensywa

Czy to zbliżające się Święta czy to zbliżający się do Brukseli premier Tusk spowodował zainteresowanie tematem, ale faktem jednak jest że w Starym Adamowie nastąpił przełom. Pilarki pilarkami, kosy kosami ale z ludzkim zaangażowaniem nic się nie może równać.

Analizując treść postów, a może przede wszystkim częstotliwość ich publikowania można by pomyśleć, iż sobie odpuściliśmy. Nic bardziej mylnego. Po prostu wyczekaliśmy przeciwnika. Zamarkowaliśmy odwrót, a kiedy uśpiliśmy czujność, powróciliśmy zwarci i gotowi by go odeprzeć.
Ok, skończmy z tym bełkotem i przejdźmy do konkretów. A prawda jest taka, że w okresie letnim ciężko jest cokolwiek zrobić ze względu na szczytową fazę okresu wegetacyjnego roślin, jak również zaduch i temperaturę panujące na naszym leśnym friedhofie. O wakacyjnych wyjazdach i rozjazdach wolontariuszy nie wspomnę. No po prostu to się nie dodaje.

Nie mniej, okres jesienny stwarza już dogodne warunki do tego by działać i porządkować nekropolię. Sprzyjająca pogoda, parę telefonów (ok, może trochę więcej) i natychmiast zawiązała się zmobilizowana grupa ludzi.

Najpierw w sobotę swoją obecnością zaszczycili Stary Adamów Daniel z synem Kubą. Już wówczas udało się poszerzyć przecinkę w centralnej partii cmentarza i usunąć gros bzów. Wszystko okraszone sympatyczną rozmową na tematy okołohistoryczne i nie tylko. Przyjemne i pożytecznie spożytkowane przedpołudnie. A Kuba nie dość, że dzielnie zmagał się z zaroślami to jeszcze rewelacyjnie wywiązał się się z roli grabkundschaftera (twórczość autorska xd) lokalizując nagrobki na nieuprzątniętej jeszcze części obiektu.

Następnego dnia zjawiła się nieco szersza reprezentacja. Od samego rana swoją obecność czynem znaczyli Kasia Smyk, Róża Jakubowska i Rafał Będźkowski. Ponadto asystował im, będąc "dobrą duszą"  tej wizyty czarujący swym szelmowskim uśmiechem buldog francuski o imieniu Apollo. Nawet on przyłączył się do akcji wtrząsając zbędne ilości bluszczu... szacunek kolego!

(Bezbłędna mimika)

Po paru godzinach dołączyli do nas jeszcze Magda Nowak z Michałem Wachem. I w tym momencie prace ruszyły z kopyta. Zasadniczo dalej podążaliśmy szlakiem wyznaczonym poprzedniego dnia. Prace w dalszym ciągu koncentrowały się w centralnej części obiektu. Skupiliśmy się na poszerzeniu zeszłorocznej przecinki aż do północnej granicy cmentarza, co zasadniczo się powiodło. Niemalże na całej szerokości nekropolii dotarliśmy do połowy cmentarza. Prawdę mówiąc spodziewałem się dotrzeć do tego miejsca, hmm... za jakieś dwa lata? Biorąc to pod uwagę mogę chyba pokusić się o odrobinę optymizmu spoglądając w przyszłość!

Cmentarz po oczyszczeniu blisko połowy powierzchni zaczyna przypominać to co założyliśmy sobie u zarania projektu. Mianowicie swego rodzaju założenie parkowe z pomnikowymi okazami dębu szypułkowego uzupełnione skromniejszymi okazami lilaka pospolitego. A wszystko wyścielone zielonym dywanem bluszczu z rozrzuconymi w nim nagrobkami ... robi się pysznie!









Oczywiście podczas prac porządkowych udało się nam również natrafić na spore skupisko nagrobków. Niestety upływ 70 lat boleśnie odcisnął swoje piętno na kondycji mogił, w związku z czym wszystkie są jedynie cieniami dawnej świetności. Większość to opaski grobowe pozbawione tablic. Jedynie w kilku przypadkach udało się odnaleźć podstawy i bogato zdobione, ukośne wsporniki podtrzymujące niegdyś tablice z inskrypcjami. Wszystkie mniej lub bardziej przemieszczone względem pierwotnego położenia.




Ponadto udało się jeszcze prowizorycznie oczyścić z zarośli - nie zawaham się stwierdzić, że - perełkę. Nagrobek Johanna Friedricha z końca XIX wieku. Prosty w formie, choć urzekający precyzją ruchów rzemieślnika uwiecznionych w piaskowcu. Piękny przykład rzemiosła, które nie wiedzieć czemu odeszło, ustępując miejsca syntetycznym kamieniom z Państwa Środka. Może jestem mentalnie dotknięty, ale nie rozumiem... #pieniądzetoniewszystko





W tym miejscu chciałbym skreślić pare słów do okolicznych działkowców, albowiem atmosfera zaczyna się robić gęsta, by nie powiedzieć nieprzyjemna. A tak nie powinno być. Nie porządkujemy tego cmentarza by robić komukolwiek na złość. Nie robimy tego by niszczyć radość z posiadania i uprawiania działki letniskowej. Domniemamy, iż widok grilla o poranku z nagrobkami w tle nie musi każdego satysfakcjonować. W zaistniałej sytuacji rozumiemy Państwa obawy i nie planujemy wycinać wszystkich krzewów.* Zwłaszcza na obrzeżach cmentarza. Wyjątkiem jednak są groby znajdujące blisko granic nekropolii. Będą one z pełną konsekwencją porządkowane. Bez wyjątku. Zresztą wydaje się to być obiektywnie zrozumiałe, bowiem co było pierwsze? Hmm?

*Ps. Nie ma jednak zgody na to by pozostawione bzy i krzewy stanowiły swoistą kurtynę dla quasi wysypiska śmieci. Dobra wola w tym wypadku musi mieć charakter wzajemny. Nie może być tak, że odpuszczamy pewną część cmentarza idąc Państwu na rękę a sami dostajemy fury liści i chwastów. Tak się nie bawimy. Inaczej wszystko leci do siatki. Wszystko, co przypominam formalnie znajduje się na terenie nekropolii i na co mamy urzędową zgodę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz