czwartek, 24 października 2013

To nie jest ostatnie słowo

Od ostatniej wizyty w Starym Adamowie upłynęło już a bit wody w Wiśle. Jako,że sezon prac polowych w naszej szerokości geograficznej trwa ile trwa mogłoby się wydawać iż porzuciliśmy projekt. Nic bardziej mylnego. Fakt, iż blog nie notyfikował o "ruchu w interesie" (w ogóle jak to brzmi w tym kontekście?) nie oznacza, że rzeczywiście nie miał on miejsca. Z trudem ale mimo wszystko, udało się między egzaminami wygospodarować odrobinę czasu i podjąć wyzwanie realizacji postawionych sobie na początku roku celów. Oczywiście kosztem ocen w indeksie... Nie mniej plan był prosty - dobić w okolice dwóch dobrze zachowanych mogił przy południowej granicy obiektu, a tym samym zacząć wcielać w życie zamysł przebicia się z zachodniej na wschodnią polanę nekropolii.



Choć aura nie wspierała naszych wysiłków to razem z Michałem Olakiem powoli ale nieubłaganie posuwaliśmy się do przodu. Chciałoby się rzec, że jak weszliśmy w teren to nie braliśmy jeńców ale może bezpieczniej będzie poprzestać na stwierdzeniu, że połamał się sekator. Ba dum tsss.
Niezależnie od złośliwości rzeczy martwych udało się dotrzeć w okolice pomnika w kształcie pnia dębu, który odnaleźliśmy blisko rok temu. Przede wszystkim jednak udało się oczyścić opaskę nagrobną z porastających ją krzewów oraz zneutralizować warstwę wierzchniej ściółki.


Jako, że w tym rejonie wszędobylski bluszcz nie dał się nam aż tak w kość, zdecydowaliśmy się jeszcze by poszukać płyty z nazwiskiem pochowanej tu osoby, która niewątpliwie musiała być integralną częścią nagrobka. I tym razem również się nie pomyliliśmy. Na głębokości około 10 -15 cm pod powierzchnią ziemi ukryty był fragment pięknego, czarnego granitu, z wyrytą inskrypcją, która jak domniemywamy głosi, iż
Tu leży w Bogu
Nasza ukochana córka
Nasza żona i dobra matka
Caroline 

Pomimo podjęcia dalszych działań na rzecz odnalezienia kolejnych fragmentów układanki, nasze wysiłki nie przyniosły już żadnych namacalnych efektów. Na chwilę obecną mamy pewność, że ziemia wewnątrz opaski nie kryje już żadnych niewiadomych w tym temacie. Posiłkując się wiara, iż osoby dokonujące dewastacji cmentarza ograniczały jedynie do aktów wandalizmu - tj. nie kradły rozbitych pomników - będziemy w przyszłości przeszukiwać okolice nagrobka, ponieważ bardziej niż prawdopodobnym jest to, że uda się w pełni zwrócić tożsamość p. Caroline....

Na chwilę obecną nagrobek ten wygląda mniej więcej tak... tak jak by tego chciała Karolina....






Co ciekawe, płyta ta nosi również ślady przymocowania medalionu ze zdjęciem osoby pochowanej. Jest to o tyle interesujący przypadek, ponieważ nie zachowało się w województwie łódzkim, na wiejskich cmentarzach ewangelickich za wiele takich przykładów. Co lepsze... za pewne ziemia gdzieś w pobliżu skrywa nie tylko tożsamość ale  i wizerunek p. Caroline.



Wartym odnotowania momentem w trakcie naszych jesiennych prac było doprowadzenie do końca kwestii nagrobku Gottfrieda Gußta, który wydaje się na chwilę obecną najlepiej zachowanym pomnikiem w Starym Adamowie. Z tego miejsca serdecznie chciałbym podziękować Basi Szewczyk za nieocenione wsparcie w trakcie zmagania się z bluszczem i wycinką drzewa zagrażającego stabilności i integralności opaski nagrobnej. Nie dość, że czynem wsparłaś projekt rewitalizacji to jeszcze spędziłem kilka sympatycznych godzin w Twoim towarzystwie. Dziękuję i polecam się na przyszłość.... bo wpadniesz jeszcze, prawda?






Ponownie mamy jesień a to nie oznacza nic innego, jak to że gry i zabawy integracyjne z sekatorami w roli głównej dobiegają powoli do końca w Starym Adamowie. W tym roku... żeby nie było, że ktoś tu wywiesza białą flagę, nie?