Nie mniej do meritum. Przez blisko tydzień bytności w miejscowości udało się oczyścić przyzwoity kawałek terenu. No ok, miało być spektakularnie ale żar lejący się z nieba wcale nie pomagał. Ale do rzeczy. Przede wszystkim udało się usunąć odrosty po zeszłorocznych pracach. Wbrew pozorom wystarczyło jedno popołudnie by się z tym uporać za pomocą sekatora. Natomiast w przyszłym roku obawiam się, że bez kosy spalinowej się nie obejdzie. Udało się także przygotować zalążek do przebicia się z zachodniej -oczyszczonej już w zeszłym roku- polany na wschodnią część wzdłuż południowej granicy obiektu. Wycinając kolejne chaszcze udało się zlokalizować kolejne dwa nagrobki, w tym jeden na bogato bo wykonany z piaskowca, z zachowaną podstawą pomnika. Po cichu liczę, że pod gęstą warstwą bluszczu uda się odnaleźć inskrypcje dotyczące pochowanych tu osób.
Korzystając z uporządkowanego terenu, postanowiłem się wybrać na mały rekonesans... i co budujące zostało około 6 metrów do ciekawego pomnika w kształcie pnia dębu. Ponadto blisko wyżej wymienionego udało się zlokalizować opaskę nagrobną noszącą ślady żeliwnego ogrodzenia. Kto wie, może dalej w krzakach kryją się resztki tego przykładu rzemieślniczego rękodzieła z przed blisko wieku. O by! No i z każdym metrem wyciętego buszu jesteśmy bliżej mitycznego -przynajmniej dla mnie- pomnika firmowanego nazwiskiem Fiebigera....